wtorek, 25 czerwca 2013

Czerwiec'12-Grudzien'12

No hej!
Nie prowadziłyśmy bloga i nawet nie zauważyłyśmy, kiedy stuknęło nam 1000 wyświetleń! :) Nie wiem kto i nie wiem kiedy, ale wielkie dzięki za odwiedziny. :)
Dzisiaj naszła mnie chęć na nabazgranie czegokolwiek na tym opuszczonym blogu, ale nie miałam żadnego pomysłu na notkę. Jul podpowiedział, że mogę napisać coś w rodzaju sprawozdania z całego roku, czyli jakoś od czerwca tamtego roku, do dziś. Więc... zaczynamy!

Czerwiec 2012.
Dobrze kojarzy mi się tamten czas. Streszczając: koniec gimnazjum. Był to czas, kiedy nasza klasa się zgrała i po raz pierwszy poczułam się w niej w 100% swobodnie. Może stało się tak, bo czuliśmy, że się rozchodzimy czy coś. W każdym razie bardzo cieszę się z tego faktu, bo to był świetny czas. :) 21.06 - komers. Świetna zabawa. Nie wiem, co więcej mogę tu napisać. Wspaniały wieczór z wspaniałymi ludźmi, tyle.



Potem przyszedł czas na obóz strażacki. Tutaj też nie mogłam narzekać. Świetna ekipa! :D Szkoda, że w tym roku byłam już za stara, bo zazdroszczę młodym, że znowu jadą na obóz. :D


Po obozie noc w szkole. Wolę nie komentować tego, co tam się działo. Najpierw pieczenie pizzy, jazda MOIM wózkiem sklepowym, wyścig dżdżownic na korytarzu w "hotelu", pieśni kościelne pod drzwiami, pani P, która karze nam ogłosić próbę o 5 nad ranem, spacer po Buczu, zamulanie w hallu, jakaś śmieszna prezentacja, na której zasypiałam, ale ktoś był na tyle niemiły, że co chwilę mnie budził. :( Dałabym jakieś zdjęcia, ale żadnych z tego dnia nie posiadam. 
Potem przyszedł czas na zakończenie roku. Moje urodziny akurat! Wszyscy smutek, ryk i w ogóle taka sytuacja. Szkoda było się z nimi żegnać, ale trzeba było. Zakończenie minęło, na spontana wymyśliliśmy sobie ognisko klasowe. U mnie oczywiście. To była jedna z niewielu rzeczy, która naszej byłej klasie wyszła. I to jeszcze tak spontanicznie. :D Udało nam się nawet załatwić namioty! Najbardziej w pamięci utkwił mi fakt, że Erni nie zapiął namiotu i pogryzły mnie komary. Do tego szliśmy o 4 odprowadzić Darię, bo jechała tego dnia na wesele. :D






Lipiec/Sierpień
Te miesiące to głównie Chorwacja i wieczorne przesiadywanie na wsi. Jula u mnie, ja u niej, spacery z Kasią, Martą, Jagodą i Darią. Fantastyczne wakacje innymisłowy. Do tego cały czas jakieś zabawy, dożynki, pizza, omegle, dużo Turków. Świetny czas! 



Wrzesień
Wraz z wrześniem nadeszła nowa szkoła. Nowi ludzie, nowe otocznie. Mocno się bałam, ale jak się okazuje - nie było czego. Pamiętam dobrze, jak obczajałam Marti i stwierdziłam, że musi być głupia i nie chcę jej w klasie. :D Jednakże 3 września okazało się, że Marti nie jest taka zła i chyba nie będzie moim wrogiem. Na początku nie przepadałam za swoją klasą. Z czasem zaczęłam lubić tych wszystkich ludzi. Dzisiaj nie chciałabym się z nimi rozstać. To pokazuje, że nie można oceniać ludzi po pozorach i czasami opłaca się niektórych poznać lepiej. Z czasem poznałam szkołę, nauczycieli i wszystko jakoś się ustatkowało. 
Wrzesień to także urodziny Julii! To właśnie 21.09 stała się dojrzałą 16! <3



Październik 
Październik to przede wszystkim urodziny Jagody. Super biba i pogo na środku barchlińskich ulic. Wiele zdjęć z Julą w domu Jagody. Wtedy można powiedzieć "zaczęło się". :D





Listopad/Grudzień
W listopadzie nic konkretnego. Dni leciały, każdy praktycznie taki sam. W weekendy się coś ogarniało i tyle. 
W grudniu wycieczka do Berlina. Integracja z klasą i te sprawy. Mimo obaw - udana. Chcę dodać, że lepiej nie zdawać się na mnie i Julę podczas zamawiania czegokolwiek do jedzenia. Przynajmniej nie mówcie "obojętnie", bo nie skończy się to dla Was dobrze. :> 




Później wigilia klasowa. Wigilia jak wigilia. 



Później Święta w domowej atmosferze, goście z Lublina, prezenty. 

No, to tak po krótce. 
Jeżeli tylko znajdę czas, to jutro opiszę ten rok. Mam gdzieś, czy tego chcecie, i tak opiszę. XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz