sobota, 30 marca 2013

bardzo ciekawa notka, endżoj!

Okej, więc ja jako zawodowy bloger (albo blogerka?) opiszę mój pełen wrażeń i niezwykłych emocji dzień.
Więc obudziłam się o 8:30, bo Madżerek (kochaniutka siostrzyczka, low ju soł macz) postanowiła wpuścić mi do pokoju Rokiego (durny, śmierdzący pies), który standardowo zaczął lizać mnie po twarzy (teraz jest ten moment, w którym mi współczujecie i piszecie komentarze, że łączycie się w bólu). Wstałam, ubrałam się, przez godzinę jadłam śniadanie. Kiedy mój brzuszek był już pełny i zadowolony, poszłam z Dawidkiem (braciszek, wielkie low dla niego) grać w S.T.A.L.K.E.R'a. Jestem świetnym graczem, bo tylko ja potrafię załatwić bazę bandytów, będąc wyposażonym w samą strzelbę. Miałam misję, żeby zdobyć dokumenty z laboratorium i nie wiedziałam, że muszę zabić kontrolera... :/ Jak już się domyśliłam (tak naprawdę to sprawdziłam na jutubie, ale cii), to musiałam kończyć, bo zostałam wybrana do reprezentowania naszej rodziny na corocznym pokazie mody zwanym święconką. Nie rozumiem, dlaczego akurat mi przypadł ten zaszczyt, bo przecież nie miałam nic nowego (oprócz sznurowadeł przy glanach, teraz szpanuję szarymi). Okazało się, że Jagoda i Kasia (powinniście je znać, najpiękniejsze dziewczyny w Barchlinie) też idą, więc nie byłam osamotniona. Około godziny 13:05 te dwie niewiasty zapukały do drzwi mego domu i ruszyłyśmy w drogę. Oczywiście żadna z nich nie zauważyła moich nowych sznurowadeł... -.- Kiedy weszłyśmy na salę, na której odbywało się owe wydarzenie, okazało się, że jesteśmy pierwsze (nie licząc pani sołtysowej, która wyzwała nas, że nie mamy dotykać firanek).O godzinie 13:29 wszyscy zgromadzeni ucieszyli się, bo naszym oczom ukazał się nie kto inny, jak ksiądz Krzysztof, który przyjechał z zamiarem poświęcenia naszego jedzenia (którym pachniało w całym pomieszczeniu, przez co zrobiłam się głodna). Chodził między ludźmi i zaglądał wszystkim do koszyczków, po czym polewał je wodą. Jak doszedł do nas, to wyzwał Jagodę, że się śmieje (w tym momencie współczujecie Jagodzie). Zapomniałam, że miałam dwa koszyczki (jeden bezglutenowy), więc koło mnie stał podwójnie długo.Nikt z moich znajomych nie miał na sobie nowych rzeczy (jest za zimno na pokaz mody wiosennej :(), tylko Daria pochwaliła się wszystkim nową kurtką. Tym święconka różniła się od wszystkich innych. Muszę wspomnieć, że z okazji, iż wybierałam się na to niezwykłe wydarzenie, wypastowałam glany, czego nigdy nie robię (brudne glany, to szczęśliwe glany!). Podczas drogi powrotnej towarzyszyło nam dwóch niezwykle przystojnych mężczyzn, czyli Bartosz i Ernest (mrrr!). Jak już znalazłam się w domu, moja rodzina ciepło mnie powitała (ha ha), podała mi obiad i zrobiła kawę (miałam na obiad rosół i kapustę kiszoną z grzybami). Później obejrzałam sobie zdjęcia z Chorwacji z 2012 roku i powspominałam. Zdałam sobie sprawę, że tęsknię za latem (już dawno, ale teraz to napiszę).  Jak skończyłam, to jadłam i siedziałam przy komputerze (ale na przemian). Kiedy to mi się znudziło/najadłam się to poszłam się wykąpać (nie wiem, co we mnie wstąpiło). Po kąpieli weszłam na fejsbuczka i mój największy fan poprosił mnie o wpis, więc piszę! 
Na zakończenie pragnę dodać, że będzie mi miło, jeżeli zadacie kilka pytań na ask'u i podacie jakieś pomysły na następne notki. Możecie liczyć na moją kreatywność. Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych świąt zmartwychwstania Pańskiego. :)


Dącia. <3

O koleżankach





Hej! Zrobiłam małą ankietę i szczęśliwie więcej głosów było za tym, aby napisać coś o moich koleżankach. Muszę przyznać, że to dobrze, bo raczej nie lubię pisać o sobie i mój opis raczej się tu nigdy nie pojawi.
Koleżanek mam dość sporo, ale postanowiłam opisać tu na początek trzy - Dominikę, Jagodę i Kasię. O nich chyba najłatwiej będzie mi się pisało.

A więc tak, na pierwszy ogień pójdzie ta najgłupsza, czyli Dominika (Domcia).

Berlinnnn

Mieszka w Barchlinie i jest strasznie głupia i wkurzająca. Kiedy u niej jestem, wyjadam jej jogurty (albo kotlety, jeżeli robię się głodna o 1 w nocy). Uwielbia robić zdjęcia i śpiewać ze mną karaoke (obowiązkowo piosenki w języku angielskim). Kiedyś słuchała przede wszystkim reggae (ma nawet koszulkę Star Guard Muffin), ale od jakiegoś czasu słucha przeważnie metalu. Jej ulubionym zespołem jest Sabaton i ma pełno tych szatańskich piosenek na telefonie. Dominika ma psa, Rokiego, który śmierdzi i lubi mnie lizać po szyi... -.-

słotka miłość

Jest jeszcze Czaki, którego się boję. :D

Młody

Skoro już jesteśmy przy zwierzętach, to na zdjęciu powyżej mamy brata Dominiki, Dawida :D.

Domcia w wolnych chwilach siedzi na fejsie i gra w pasjansa. XD Jest też wzorowym strażakiem, należy do OSP i ostatnio dostała jakąś odznakę czy coś. Lubię też u niej grać w Twistera (razem z Kasią). To u niej spędziłyśmy Sylwestra, u niej śpię średnio raz w miesiącu (to dlatego jestem dla niej taka miła). Jest dobra z matmy, fizyki (chyba), polskiego (w końcu ma super nauczyciela) i uwielbia chodzić na lekcje wf-u (średnio 2 razy w miesiącu). W szkole najbardziej trzyma chyba z Szmati i Wiką. A no i jeszcze gra na gitarze (ja gram lepiej, ale ok... :D).

Łyżwy z najlepszymi. XD
Domcia jaki Pucuś. <3

Największą pasją Dominiki jest służenie mi pomocą i robienie mi kawy, w szczególności Latte.

mmmmm

Ma szczególne zdolności w pieczeniu, jej babka z zakalcem bardzo mi smakowała. Kiedyś sobie blogowała, ale jej się znudziło. No właśnie, Dominika w przeciwieństwie do mnie, pracowitej kobiety, jest strasznym leniem.
Dominika jest wiernym kibicem Unii Leszno. Lubi jeździć na nartach. Co roku jeździ do Chorwacji. Na pewno o czymś zapomniałam, ale nie chce mi się myśleć. :(

Pszemek
Domcia z Przemkiem Pawlickim.

A, i jeszcze jedno - ma super babcię!

Postaram się ją namówić, żeby następnym razem ona coś tu napisała. :)
Jul.

piątek, 29 marca 2013

Tak, tak to właśnie Pidżama! :D
Hej mam na imię Jagoda, w tym roku kończę 17 lat, jest mi niezmiernie miło, że zamieszkuję tak piękny świat! Nie wiem co mnie wzięło na założenie bloga, tzn Julia go założyła, bo moja inteligencja jest zbyt wysoka na takie manewry.:D Pomyślałam , że może poprowadzę go ja, Julia, Domcia, Kasiunia, Martusia i Darusia.:D Na zdjęciu Pan Grabażo i pidżamowa ekipa! Poznanie zespołu, odmieniło jakoś moje życie, raczej na lepsze był to wielki przewrót w mojej głowie, poglądach. Poznanie uzmysłowiło mi co tak naprawdę chodzi w tym świecie chociaż w jakimś małym stopniu. Piosenki są takie prawdziwe, bez tego nie da się obejść obojętnie! Pierwszą piosenką był oczywiście "ezoteryczny poznań" poznany kilka dobrych lat temu aczkolwiek, zespól jakoś wtedy na mnie nie wpłynął, zmieniło się to jakoś ponad rok temu, było miło i nadal jest! Są jeszcze oczywiście Strachy, bez niech nie można się obejść, ale to już nie to samo. Jednak, że dają dobre koncerty. Mam nadzieje, że nadejdzie jeszcze taka pora, że znajdę się na koncercie pidżamy i będę wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Kiedyś w przyszłości czeka mnie jeszcze Strachowy koncert z Julia!
PEACE AND LOVE!


PS.Filmiki z jutuba się długo dodają? :D

Zaczynam

Cześć, tu Julia. Nie wiem, o czym tu napisać. Z inicjatywą założenia bloga wyszła Jagoda, więc może ona zaraz coś tu napisze, jeżeli to ogarnie. :D Enjoy!